Christian Dior przywrócił do życia Haute Couture w czasach powojennych. Tworzył on bajeczne kreacje, niekoniecznie utylitarne, ale robiące wrażenie. Swoimi projektami dowiódł, że moda może być zarówno artystycznie niepraktyczna, co racjonalna i pragmatyczna. Tworząc kolekcję New Look w 1947 roku, naraził się rosnącej drugiej fali feminizmu, gdyż ponownie zakrył kobietom kolana i mocno zaznaczył talię, co było odebrane jako powrót do gorsetów.
To, co łączy te rewolucjonizującą kolekcję z najnowszym pokazem, to zdecydowanie bajeczność. Obecna dyrektor artystyczna domu mody Dior- Maria Chiuri, zabrała nas w magiczną podróż po baśniowej krainie, którą miała w myślach tworząc kolekcję Haute Couture jesień/zima 2020/21.
Z powodu pandemii pokaz nie mógł obyć się na żywo. Projektantka wybrała zatem inną, równie interesującą opcję zaprezentowania kolekcji. Wraz we współpracy z reżyserem Matteo Garrone, stworzyli film „Le Mythe Dior”, w którym eksponowanych jest kilka projektów z kolekcji.
Magiczny klimat i nuta tajemniczości objawia się w postaciach takich jak: nimfy, syreny, a nawet kobieta ślimak. To dla nich tworzone są suknie, każda dopasowana do charakteru bohaterki. Nieistotny jest krój, fason czy kolor. Ważne, aby ubiór odzwierciedlał osobowość i ekspresję istoty, która go nosi.
Urzekające są również mini projekty uszyte na potrzeby filmu. Stworzone niczym dla lalek. Pomysł ten został już wykorzystany podczas wystawy Diora w Paryżu w 2017 roku z okazji 70-lecia marki. Nadal jednak koncept ten jest ujmujący, szczególnie w kontekście baśniowego klimatu. Niczym wyobrażenie dziewczynki bawiącej się w wyobraźni cudownymi postaciami.
Zachęcam do tego, aby już w tym momencie obejrzeć film. Dzięki niemu można w pełni poczuć ten niesamowity klimat i zrozumieć kolekcję.
W filmie główną rolę grają suknie. Tylko kilka projektów z kolekcji zostało wybranych do zaprezentowania w tej fabularnej wersji. Zapewne dlatego, że właśnie one, idealnie wpasowują się w klimat baśniowej arkadii. Są lekkie i zwiewne, stworzone przeważnie z frędzli, plisowanego materiału i plecionek, które już od kilku sezonów dyrektor artystyczna skutecznie wykorzystuje tworząc coraz ciekawsze wzory.
Pojawiły się także ażurowe wykończenia, jak i całe suknie stworzone z precyzyjnie wyszydełkowanych koronek. Wiele projektów przywodzi na myśl modę stylu empire, która inspirowana była starożytnym Rzymem. Proste łączenia, lekkość materiału i idący z tym perfekcjonizm wykonania sprawią, że takich projektów nie powstydziłyby się rzymskie patrycjuszki.
Nie zabrakło także blasku! Stworzone w całości z cekinów suknie również pojawiły się w kolekcji. wykreowane zostały z nich różne figury geometryczne i wzory, a jedna z sukien jest niczym patchwork zrobiony z cekinów i koronek. Idealnie sprawdziłaby się jako okrycie Alicji błąkającej się po Krainie Czarów. A w sukni stworzonej w całości z piór nikt nie czułby się jak brzydkie kaczątko. Ten pokaz to istna podróż przez baśniową krainę!
Choć jesteśmy skąpani w letnich słonecznych promieniach, to nie można zapominać, że jest to pokaz na jesień/zimę. Projektanta Maria Chiuri zadbała o to, by te wszystkie nieziemskie suknie miały godne siebie nakrycia. W tej części uwidacznia się powrót do klasycznego New Look’a. Ostre wcięcia w talii i rozszerzane spódnice przywodzą na myśl projekty z 47′ roku. Bazują one na odcieniach beży i szarości oraz czerni i bieli. Wyjątkowe są rękawy, wzdłuż których ciągną się rzędy guzików. Wiele nich jest niepołączonych, dzięki czemu są lżejsze i nieco odkrywają to, co chowa się pod spodem.
Kolekcja Dior Haute Couture jesień/zima 2020/21 to iście magiczna podróż przez krainę pełną niesamowitych istot w wyjątkowych sukniach. Muszę przyznać, że projektantka Maria Chiuri urzekła mnie sposobem prezentacji tych projektów. Trzyma się ona charakteru, który zdążyła sobie wyrobić, sprawując od kilku lat pieczę nad tym domem mody. Co prawda, nie ma w nich nic odkrywczego, niespotykanego, ale z pewnością jest magia i wysokie krawiectwo, które jest już nierozłącznie zrośnięte z tą marką. Bo w końcu, czym byłoby Haute Couture bez Diora?
Zuzanna Chabierska